Rustykalna sesja ślubna na mazurach

„Hej, przyjeżdżamy na Mazury i tym razem chcielibyśmy sesję ślubną”. Ucieszyłem się, kiedy napisała Kasia. Dwa lata wcześniej Kasia z Piotrkiem urlop spędzali na Mazurach i mogłem zrobić dla nich sesję narzeczeńską. Zapamiętałem ich dobrze. Kasia to najbardziej uśmiechnięta osoba jaką miałem okazję fotografować, Piotrek był nieco bardziej spięty i musiałem dużo gadać, aby zdobyć jego zaufanie. Tak już jest z facetami. Kobietom łatwiej jest się otworzyć a fotografując pary na sesjach tego właśnie oczekuję. Ludzie często myślą, że dobre zdjęcia z sesji ślubnej wychodzą wtedy, kiedy mocno się o to postarają. Niestety tak nie jest. Jedyne czego oczekuję od ludzi kilku wskazówek jak wygląda ich wymarzona sesja ślubna i zaufania. 

Uwielbiam rustykalny klimat sesji ślubnych. Rustykalne wesela i sesje ślubne stały się ostatnimi czasy bardzo popularne. Powrót do natury stał się bardzo modny. Większość moich klientów mieszkających w dużych miastach organizuje swoje wesela w takich klimatach. 

Sesja ślubna w lesie w rustykalnym klimacie

Nasze zdjęcia zaplanowaliśmy na dwie godziny przed zachodem słońca. Kasia wcześniej zrobiła research mojego Instagrama i zrobiła screeny zdjęć które podobały się jej najbardziej. Nasze zdjęcia zaczęliśmy od Lasu sosnowego. Mam kilka podobnych lokalizacji z których prawie zawsze zaczynam moje sesje ślubne, aby uniknąć zbyt ostrego słońca. Zrobiliśmy tam kilka zdjęć. Następnie Kasia zaproponowała polanę, obok której się przebierali. Była niedaleko więc się tam udaliśmy i to był strzał w 10. Założyłem najtańszy obiektyw, z zestawu. Posiada on kilka wad, ale jest ostry i kontrastowy do strzelania pod światło. Polana zamieniła się w bajkowy pejzaż i o to właśnie chodziło. Często korzystam z takiego układu światła, bo znam efekt jaki powstaje w post produkcji. Mam przygotowaną ulubioną gamę kolorów na słoneczne popołudnie i od roku z niej korzystam delikatnie modyfikując i usprawniając. 

Światło na sesji ślubnej 

Miałem już gotowy materiał. Na karcie zapisanych ponad 300 zdjęć, ale mieliśmy jeszcze 1h do zachodu słońca więc postanowiliśmy zwiedzić okolicę w poszukiwaniu dobrego miejsca. Po drodze zauważyłem leśną ścieżkę, na którą padało światło zachodzącego słońca. Nie mogłem przegapić takiej okazji. Oczami wyobraźni widziałem, jak będzie to wyglądać. Zatrzymaliśmy się i spacerowaliśmy po leśnej drodze w poszukiwaniu estetycznego miejsca. Kiedy zacząłem robić im zdjęcia ostre światło kontrowe było tak mocne, że nie za bardzo wiedziałem co dzieje się na wyświetlaczu aparatu. Strzelałem na oślep a łzy spływały mi po policzkach. Nie były to łzy wzruszenia, ale spowodowane patrzeniem w stronę słońca. Na szczęście autofokus w moim nowym nabytku zrobił to czego ja nie potrafiłem i wszystkie zdjęcia wyszły ostre. Dopiero przeglądając zdjęcia na wyświetlaczu zobaczyłem, że to co się wydarzyło to po prostu magia. Uwielbiam te zdjęcia.